logo drogi kaszubskiej

Szkocja. Przygotowanie motocykla.

Na wyprawę wybrałem dość archaiczny motocykl. Bsa Sloper, rocznik 1934. Model z odkrytymi zaworami i ręczną zmianą biegów.
Pomimo tego, że został zaprojektowany w 1927r. jest to bardzo dobry turystyk.
Wytrzymały i prosty silnik. Rama jest solidna, a motocykl jest wygodny jak na standardy okresu międzywojennego. Silnik jest w zasadzie niezniszczalny, a jedyną jego zmorą są odkryte zawory, które pracują na sucho.

Przed wyprawą zastosowałem niewidoczne usprawnienie. Zawór ssący jest smarowany mgłą olejową. Do smarowania zaworu wydechowego wykorzystałem przewód zasilający ciśnieniomierz. Na rurce zastosowałem mikro kranik i ustawiłem tak, aby olej minimalnie dostawał się do prowadnicy. Zwiększyłem też lekko wydatek pompy. Po przebiegu 4200km luz zaworów w prowadnicach bez zmian. Nie musiałem też korygować luzów zaworowych.
Wcześniej wymieniłem łańcuchy i zmieniłem zębatkę zdawczą na wale korbowym z 21 na 22. Dzięki temu można jechać z prędkością wyższą o około 5km/h przy tych samych obrotach silnika.
W Szkocji, w górach było to wadą, ale przemierzając całą Europę sprawdziło się doskonale.

Przed wyjazdem nasmarowałem wszystkie linki i łożyska oraz ośki widelca. W Oban, po około 2000km wymieniłem olej silnikowy.
Co ciekawe, po powrocie do domu nawet nie zrobił się czarny, co świadczy o tym, że silnik się nie przegrzewał, a były autostradowe momenty, kiedy temperatura oscylowała około 30°. Oczywiście starałem się omijać takie drogi, ale nie zawsze miało to sens.

Reasumując, nawet dość archaiczny motocykl jest wdzięcznym kompanem do dalekich podróży. Trzeba tylko sumiennie go odrestaurować i użytkować zgodnie z zaleceniami producenta. Przede wszystkim nie forsować go nadmierną prędkością. Ja jechałem w granicach 40-47mph. To wystarczy do sprawnego przemieszczania się.
Trzeba oczywiście zabrać ze sobą zestaw narzędzi, linki, kilka nakrętek, zapas oliwy etc. Zamontowałem też kanister na paliwo. Przydał się 2 razy

 MK