Podczas tegorocznego „Rotoru” nasz klub był reprezentowany przez Jarka (Rudge), Wiesia (Panther), Jarka(Royal Enfield), Marcina(Honda), Huberta(BSA) i Marcina(BSA).
Wyjechaliśmy motocyklami przed południem we czwartek próbując uniknąć burz i nawałnic, które hulały od samego rana. Ulewny deszcz dopadł nas po około 140km i był przyczyną awarii iskrownika w hubertowej BSA. Ostatecznie dotarliśmy wszyscy do bazy rajdu na różne sposoby…
Główną piątkową atrakcją był 170km rajd na itinerer. Rajd podobnie jak w roku ubiegłym odbył się drogami asfaltowymi, za co chylimy czoła organizatorom. Motocykle wielu uczestników są często unikatowe i restaurowane latami i najczęściej nie mają oni ochoty taplać ich w błocie. Rajd obfitował w wymyślne konkurencje sprawnościowe. Piękne trasy, dobra organizacja, mili ludzie, ciekawe zadania – tak trzymać!
W sobotę wszyscy przejechaliśmy na lotnisko Aeroklubu Warminsko-Mazurskiego. Odbyła się tam tzw. gymkhana i konkurs elegancji oraz wyścig na ¼ mili, który był główną atrakcją dnia. Nasz najmłodszy klubowicz Hubert na BSA zajął I miejsce w klasie pre 1945 do 500cc, a Jarek na Royal Enfield zajął drugie miejsce w klasie pre 1970 powyżej 350cc.
Ta terenie bazy rajdu można było podziwiać motocykle wszelkiej maści. Tradycyjnie dominowały rosyjskie zaprzęgi i dwusuwowe legendy PRL-u. Było też wiele ciekawych motocykli z różnych epok, a w tym ku naszej uciesze 4 brytyjskie v-ki, single i klasyczne angielskie twiny. Było spore stadko Sokołów, „Sahar”, dekawek i enesiaków oraz wiele innych. Rotor jest typową imprezą, na który jedzie się po to by spotkać starych kumpli, tak było i tym razem. Byli nasi przyjaciele i znajomi z różnych zakątków Polski.
Wszyscy zgodnie zaliczamy ten „Rotor” do udanych. Wierzymy, że przyszłoroczny rajd także będzie przyjazny dla bardziej leciwych, cywilnych maszyn i będziemy mogli się świetnie bawić. W każdym razie na Rotor Rajd 2020 Old Bike Club stawi się sporą grupą.
Dziękujemy organizatorom za poświęcony czas i trud włożony w zorganizowanie tej imprezy.
MK
zd. MH